Stare przysłowią mówią: gra się tak, jak przeciwnik pozwala. A drugie co mi się nasuwa: wynik idzie w świat. No i chyba tylko z trzech punktów należy się cieszyć, bo grą to nie zachwycili/śmy. A Wiko? Udowodniło, że jest drużyną z serialu " Z archiwum X". Nie wiem jakim cudem ograli pocztę 3:0. Widziałem ich mecz z Asprodem, gdzie naprawdę pokazali pazur i wolę walki. W meczu z nami zupełnie tego nie było. Żaden zawodnik nie stanął na wysokości zadania. Z kolei w PKSie widać, że coś jest nie tak. Wg mnie brakuje lidera/trenera, który poukłada niemały potencjał drzemiący ciągle w zawodnikach. Ciekawa sytuacja miała miejsce w trzecim secie. Przy stanie 1:1 w setach i prowadzeniu 12-6 dla Wiko nastąpił zwrot. Wydawało się, że PKS znowu straci punkty z teoretycznie słabszym rywalem, tym samym pogrzebie ostatnie szanse na medal. Jednak pokazaliśmy charakter, odrobiliśmy straty i wygraliśmy potem cały mecz. Siatkówka jest grą błędów. Nawet sędzia jest nieomylny (chociaż brawo za "żółtą" dla Ćwirka). Kto popełnia mniej błędów, ten wygrywa.
Dzisiaj PKS poniżej oczekiwań, ale Wiko znacznie ułatwiło sprawę. Pozdro