Kazuar zagrał słaby mecz. Brakowało 2 podstawowych zawodników i stąd pewna niepewność w grze i trochę błędów. Na szczęście zakończyło się po naszej myśli.

Gdy 'niby atakujący' w secie 2-3 razy trafi w siatkę lub aut (największa popelina w siatkę), a tym bardziej sknocenie piłki na przełamanie => się ściąga taką osobę z boiska. Jeśli nie, to staje się to groteską i pozostaje się tylko uśmiechać lub stać na boisku. Sądzę, że 'opcja drzemki' w NCDC była spowodowana zrezygnowaniem, groteską na boisku, brakiem możliwości zrobienia przejścia (pewnie wkradło się słabe ustawienie i nie zrobiono zmiany). Tym samym pozostało tylko pozostawienie na twarzy gombrowiczowskiej maski i okazywanie SZTUCZNIE dobrego humoru.

W siatkówce liczy się każdy ruch, gdy zły => błąd i pkt dla przeciwnika. Jest to tez gra dla osób silnych psychicznie a nie panienek - każdy ma swoje zadanie do wykonania i tylko ono się liczy. Indywidualnie każda osoba ma dawać z siebie wszystko aby udowodnić grą, że jest lepsza niż przeciwnik i sobie że potrafi. Musi być samodopingowanie na meczu i praca na 'treningach' nad sobą. Gra w siatkówkę to nie czekanie na błędy bo tak tylko grają w podstawówce na lekcjach wf.
Wbrew powszechnym opiniom 'gra' najpierw GŁOWA (myślenie, ustawianie siebie, wyczucie tempa, etc + walka z samym sobą) a dopiero później nogi i ręce. I powtarzam 2-3 błędy i zmiana zawodnika, bo knocenie bo 'to i tamto' to nie jest usprawiedliwienie. To męska liga a patrzenie czy ktoś nie czyha na błąd tej osoby i przeżywanie tego, to podobno nie jest domena faceta a tym bardziej zawodnika → liczy się tylko osoba i piłka a nie czynniki typu wzrok,słowo czy tarło ryb na morzu Egejskim...

Tak Panie stefan, tyle że ja zawsze powtarzałem, że jestem bardzo przeciętnym lub często wręcz słabym zawodnikiem. Mówiłem też wiele razy, że nie potrafię atakować gdy piłka jest wystawiana wysoką parabolą - braki w doświadczeniu, ograniu i przygotowaniu technicznym się kłaniają. Wczoraj wystarczyła jedna uwaga o tym do rozgrywającego na rozgrzewce i już było dużo lepiej.
Piszesz też pięknie o psychice i takich tam, ale jak przychodzi mecz to ciężko od Ciebie uzyskać jakieś decyzje (a byłeś wtedy kapitanem). Twoje działanie polega na tym, że nie odzywasz się, ale jak ktoś coś spróbuje powiedzieć to negujesz i reagujesz z pogardą. W taki sposób nie da się zbudować porozumienia. Owszem, w środę byłem sprawcą zamieszania z ustawieniem i przyznaję się do tego. Myślałem, że mamy grać tak jak pod koniec treningu wtorkowego, ale nie pamiętałem jak pozostali byli ustawieni. Trudno było to jednak uzyskać od samych zainteresowanych. Wczoraj udało nam się tego uniknąć i na spokojnie ustaliliśmy kto gdzie ma stać i jak wychodzimy. Udało się to uzyskać poprzez spokojną dyskusję, a nie traktowanie wszystkich z góry.

Na koniec uspokoję Cię. Będę grał w SALPSie tylko do Twojego powrotu, co mimo wszystko mam nadzieję nastąpi jak najszybciej. Potem zwolnię Ci miejsce, żeby nie stwarzać konfliktów i nie zaniżać poziomu drużyny, skoro tylko w taki sposób odbierasz moją grę. Ograniczę się jedynie do przychodzenia na treningi, żeby była na nich odpowiednia liczba osób do jego przeprowadzenia.

Życzymy wam powodzenia a siatkówka kolego stefan to gra zespołowa.I dopóki nie staniecie się drużyną tak będzie wyglądać wasza gra jak do tej pory.I całe to twoje gadanie o psychice i człowieku, o walce z samym sobą możesz sobie wsadzić między bajki.Ja uważam ,że nie potrafisz zrobić nic więcej jako kapitan zespołu nie potrafisz poderwać kolegów uspokoić gry więc w efekcie pozostaje ci tylko gadać takie pierdoły.

Pan Stefan w tamtym sezonie grał może w drużynie HOP?

Nie kolego dvorek, w poprzednim sezonie nie grałem w żadnym zespole w SALPSie. A wcześniej grałem w drużynie z II ligii SALPSu (jako atakujący).