W pierwszym secie oba zespoły IV ligi jakby prześcigały się, kto częściej zepsuje piłkę. Wdrużynie Altradu parę razy zafunkcjonował blok, dzięki czemu wypracowała przewagę, którą utrzymał atakami Tomasz Łagownik i pierwszego seta wygrali goście 25:21.

– Żenada! Co tak ociężale? – dało się słyszeć z ławki rezerwowych gospodarzy. Zawodnicy tej drużyny naciskani przez zespół lidera wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i dzięki dobrym zagraniach środkowego Wojciecha Pomorskiego wygrali drugiego seta 25:18. Gra zaczęła się podobać dopiero w trzecim secie. Dejavu było wyraźnie na fali i po akcjach środkowego Krzysztofa Żmudy oraz Tomasza Cielasa wydawało się, że losy meczu się odwróciły. Na krótko, ponieważ od czwartej partii mecz należał już do lidera, który wyraźnie poprawił się w każdym elemencie. Obudził się Piotr Sawicki i mecz musiał zakończyć się tie-breakiem. W nim od początku dalej rządził Sawicki, który zdobył sześć punktów wypracowując 10-punktową przewagę Altradu, dającą zwycięstwo 3:2.
– Przepraszam, że trafiliście akurat na ten mecz – mówił „Głosowi” niezadowolony kapitan lidera, Przemysław Walat. – Specyfika tej hali, gdzie robiło się coraz chłodniej spowodowała, że nie mogliśmy dobrze wejść w spotkanie.

Dejavu – Altrad 2:3 (21:25, 25:18, 25:21, 19:25, 5:15)
Dejavu: Cielas, Biniek, Krajdocha, Żmuda, Pomorski, Górnicki, Walkowiak (libero) oraz Wacławczyk, Woźniak.
Altrad:Walat, Ebert, Łagownik, Sokołowski, Sawicki, Kublicki, Cielepak (libero) oraz Wojdała, Pacanowski.