Ostatni rozegrany mecz w I lidze mężczyzn decydował, która drużyna zajmie trzecie miejsce, czyli zdobędzie brązowy medal. Kandydatów było trzech. Dwaj z nich to Uniwersytet Szczeciński oraz AZS Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny. Te dwa zespoły walczyły o trzecią lokatę w bezpośrednim starciu. Aby zakończyć sezon na trzeciej pozycji musiały wygrać 3:0 lub 3:1. Był i trzeci kandydat - Poczta Enterprise...

Temu zespołowi do szczęścia potrzebny był wynik 3:2. Nieważne dla kogo. Nic zatem dziwnego, że w poniedziałek w hali przy ul. Felczaka spotkali się przedstawiciele wszystkich trzech drużyn. Ta trzecia, Poczta, wystąpiła w roli widzów.
Pierwszy set był bardzo wyrównany. ZUT prowadził 11:8 oraz 19:17, ale w końcówce Uniwersytet pod wodzą trenera Jerzego Taczały wyszedł na prowadzenie. ZUT obronił trzy setbole, ale przy czwartym pomylił się w ataku Damian Pawlik.
W drugim ZUT prowadził 5:2, lecz Uniwersytet po czasie na żądanie wyrównał na 5:5, zaś później poszedł za ciosem i objął prowadzenie 14:8. W drużynie ZUT "posypał się" lider, Kamil Matuszkiewicz. - Nie możesz z nim załatwić, aby wygrali dwa sety ? - pytał jeden z zawodników Poczty swego kolegę, mając na myśli jednego z siatkarzy ZUT.
W trzeciej partii nic się nie zmieniło. Zaczęło się od 4:0 dla Uniwersytetu i zrezygnowany trener ZUT, Andrzej Biernaczyk, usiadł na ławce nie biorąc czasu. Poprosił o niego przy stanie 7:1. - Już po nich. I po nas - podsumował jeden z siatkarzy Poczty. Niestety, dla jego zespołu i dla ZUT miał rację. Trzecie miejsce wywalczył Uniwersytet.