Drugi mecz dla Kamikaze, to był sprawdzian, czy poprzedni mecz i ich pogoń za wynikiem była wszystkim, na co ten zespół stać, czy zapowiedzią porządnej walki o trzy punkty? Natomiast Liga 1000, po brutalnym przebudzeniu jakie zaserwowała im „Piątka” (aktualny lider), zamierzała ograć niepewnych rywali i pokazać, że już się obudziła.

Mecz zapowiadał się ciekawie dla gospodarzy, którzy przyszli mocną ekipą, zaś goście w zaledwie sześcioosobowym składzie. I choć wydawało się, że to będzie rzeź niewiniątek, to jednak spotkanie dostarczyło wielu emocji.
Pierwszy set, to było obustronne badanie przeciwnika oraz nowej sali. Piłka była szczęśliwa, to dla jednych, to dla drugich. Liga odskoczyła wreszcie na trzy punkty i taki wynik dowiozła do końca tego seta. Mecz wyglądał na przesądzony.
Druga odsłona to jednak inny obraz gry. Kamikaze jak na wojowników przystało, otrząsnęli się z chwili słabości i pokazali rywalom, że nie zamierzają łatwo oddać skóry. Wiele ładnych wymian, oraz pewnych ataków, z każdą chwilą mniej błędów i więcej ciekawych zagrań. Wygrana w tym wyrównanym secie uskrzydliła gości.
Po przegranym secie Liga 1000 jakby zwolniła i nie potrafiła się otrząsnąć. Pozwoliła grać gościom ładną piłkę, a co najważniejsze - efektywną. Sami natomiast mieli wiele efektownych zagrań, ale to za mało, jak się okazało, na dobrze dysponowanych rywali i oddali im również trzeci set.
Czwarty set do połowy to miażdżąca przewaga gości, którzy bezwzględnie wykorzystywali zarówno błędy rywali jak i swoje atuty. I kiedy wydawało się, że wygrają pięciopunktową przewagą, Liga zaczęła wreszcie grać na miarę swoich możliwości, a Kamikaze jakby całkiem opadło z sił. Gospodarze nie tylko dogonili rywali, ale szybko ich przegonili i wyszli na prowadzenie 24:20 i wydawało się, że przy piłce setowej dla Ligi, już nic nie może zagrozić tai-brekowi. Niestety seria niefortunnych zagrań, błędów Ligii i zimna krew zawodników Kamikaze, zaważyła na końcowym wyniku 24:26 dla gości. To co było niemożliwe, stało się faktem i to goście zainkasowali trzy punkty wygrywając ostatecznie 1:3.