Choć Oldboje Aquarius mają długą drugo- a nawet pierwszoligową historię, a Spajker-Realbud jest beniaminkiem II ligi typerzy wyraźnie nie mieli wątpliwości kto będzie faworytem spotkania. Zespoły grały z sobą pierwszy raz i przewidywania typerów wyraźnie oparte zostały na osiągnięciach zespołów z bieżącego sezonu. Spajker-Realbud ostrożnie, lecz z sukcesami bada drugoligowy teren, Oldboje Aquarius póki co pozostają ostatnią drużyną bez zwycięstwa na koncie i zajmują ostatnie miejsce w tabeli...

Mecz podobnie jak poprzednie spotkania Spajkera rozpoczął się od prowadzenia beniaminka. I podobnie jak choćby w starciach z Kołbaskowem i Strażą Pożarną, Spajker sukcesywnie budował przewagę by wysoko wygrać (do 17?).

Goście w drugą partię weszli z zadaniem by uniknąć rozluźnienia, które dopadało ich po wysoko wygranych pierwszych setach wcześniejszych spotkań. Pierwsze piłki wskazywały na to, że zadaniu nie sprostali - Oldboje zaczęli od prowadzenia 2-0. Spajker gonił i po chwili wyrównał, jednak gra przez większość seta toczyła się punkt za punkt. Oldboje broni nie składali, a Spajker momentami grał dość nonszalancko. W końcówce goście stanęli na wysokości zadania i rozstrzygnęli partię na swoją korzyść (do 20-22?).

W trzeciej jak się okazało ostatniej partii zespoły dalej toczyły zaciętą walkę. W drugiej części seta Spajker odskoczył na kilka punktów, a pod koniec partii Oldbojom nie wychodziło już prawie nic. Spotkanie zakończyło się po autowym odbiorze gospodarzy (jeśli dobrze pamiętam), przy znów wysokim prowadzeniu Spajkera-Realbud.

Spotkanie jak napisano w komentarzach na szczególnie wysokim poziomie raczej nie stało. Dało się zauważyć, że obie drużyny miały upatrzonych zawodników zespołu przeciwnego, w których kierowane były zagrywki. Spajker-Realbud poradził sobie jednak w tym elemencie lepiej, choć zagrał bez swojego nominalnego libero. Mimo to goście jak wspomniałem grali momentami nonszalancko, jakby przeceniając swoją przewagę nad rywalem. Efektem tego były nie potrzebnie tracone punkty czy akcje, które budziły bardziej uśmiech niż podziw. Mimo to, a może zwłaszcza dlatego zwycięstwo cieszy - jak wiadomo nie sztuka wygrywać mecze w szczytowej formie, ale wtedy gdy nie wszystko idzie jak trzeba.