Tym razem tylko kilka słów na temat - całkiem subiektywnie. W sumie nie mam nawet ochoty tego pisać, a raczej z tego co mam ochotę napisać po ocenzurowaniu nie wiele by zostało. Ale żeby nikt nie mówił, że się tylko chwalę wygranymi. Myślę, że Żołnierze nie czują pełnej satysfakcji z tej wygranej bo my nie moglibyśmy się czuć skrzywdzeni gdybyśmy przegrali 3-0...

Na dzisiejsze spotkanie stawiliśmy się bez dwóch podstawowych zawodników (nie licząc Miłosza, który się stawił ale znów przyszedł bez stroju), w tym libero - i jego brak dał się odczuć najdobitniej. Już nawet nie chodzi o odbiór, który był do bani, ale o całe ustawienie obronne - było takie, że w 5-cio setowym meczu obroniliśmy w polu może ze 3 piłki. Dezorganizacja pełna. Oprócz tej 1/3 drużyny, która nie przyszła, następna 1/3 nie miała w zasadzie ochoty do gry. Tak więc nadstawiliśmy się i zbieraliśmy ciosy. Do grających dziś rezerwowych nie można w sumie mieć żalu bo od reszty nie odstawali. Nawet jak już udało się trochę rywali przycisnąć (w 4 secie chyba z 8-9 naszych zagrywek z rzędu) to nie stanowiło to bodźca, który obudziłby w nas waleczną postawę. Zaraz wracaliśmy do letargu, w którym trwaliśmy cały mecz.

Jak ostatnio pisaliśmy w komentarzach - awans do pierwszej ligi nie był założeniem na ten sezon i świadomość nieuchronnych porażek była od początku - chodzi tylko o styl w jakim się przegrywa. A jak dla mnie to co dzisiaj się działo to już "trochę" za dużo. Mam nadzieję, że niektórzy przemyślą sprawę na spokojnie i po wyciągnięciu właściwych wniosków przedłożą dobro drużyny nad osobiste ambicje. Zimny prysznic nam się przyda o ile efektem będzie lepsza postawa, a nie poddanie się bez walki.