Był to typowy mecz walki z happy endem gospodarzy. Wynik mógł być bardzo różny. W pierwszym secie prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Raz gospodarze prowadzili 3-4 oczkami, by po chwili Żagiel wychodził na prowadzenie. Pamiętam, że goście prowadzili 26:25 i w tym momencie zepsuli zagrywkę i kolejne oczka należały już do gospodarzy. 1:0, ale mogło być 0:1. Ten set zapowiadał walkę na całego.

W drugim secie Żagiel zagrał z zębem. Rewelacyjnie zagrał mój syn. Kończył co się dało i w pewnym momencie było 22:12 dla gości i nastąpił przestój w ich grze. Na zagrywkę wszedł chyba Pablo i systematycznie zaczęło się odrabianie strat. Było bodajże 24:19, a po chwili zrobiło się tylko 24:23 i Agrotrans miał piłkę w górze. Jednak na szczęście ten atak był w taśmę i zrobiło się po jeden w setach. Czyli znowu mały dreszczowiec.

Trzeci set znowu należał do Żagla. Przewaga znowu była duża i goście wygrali chyba do 16. Znowu Tomek szalał w ataku i w końcu Paweł Gluba kończył wiele piłek co ostatnio mu nie wychodziło. Czarek dorzuci kilka oczek. Mało niestety punktów zdobywali środkowi, ale nie było łatwo bo Agrotrans w przekroju całego meczu dominował na bloku i chyba tym elementem wygrał mecz.

Czwarty set powinien być ostatnim, ale od stanu 13:16 coś pękło w zespole Żagla. Syn był już zajechany, Paweł nie skończył 3 ataków i pomimo najlepszej pierwszej lini nie zdołali już przebić się w tym secie. 12 kolejnym oczek należało do gospodarzy i zrobiło się po 2 setach. Od w/wspomnianego momentu powietrze uszło z Żagla. Świetne bloki i skuteczne ataki Pabla i spółki wybiło z głowy siatkówkę przyjezdnym.

Ostatni set to prowadzenie Agrotransu 7:6 i znowu zepsuta zagrywka gości i jest 8:6. Zmiana stron i kolejne 5 oczek należy do Agrotransu. Jeszcze dwa skuteczne ataki gości, ale Agrotrans dowiózł przewagę do końca i wygrał do 11 kończąc ostatnią akcję z krótkiej.

A więc udany rewanż lidera na Żaglu. Na czym polegał sukces gospodarzy. Dopingowali się wzajemnie przez cały mecz. W drużynie gości jest takie ustawienie, że rozgrywający są pod siatką, lecz do bloku nie skaczą i robi się w bloku dziura. Sam Waldek nie jest w stanie zablokować skrzydłowego i tu wiele punktów zdobywają przeciwnicy. W drużynie Agrotransu Soho oprócz tego, że rozgrywa to jest jeszcze mocnym punktem w bloku. I jeszcze Soho potrafi kiwać z drugiej piłki i zdobywa tym elementem punkty. Jednak w tym meczu chyba tylko raz udanie kiwał. Wiele punktów Żagiel zdobywał do tej pory atakami ze środka. Jednak w tym meczu w tym elemencie im nie szło. Przeciwnicy skutecznie wyeliminowali środkowych i na palach jednej ręki można policzyć zdobyte punkty środkiem. Dopóki Tomek miał siły to gra szła jak z płatka. Jednak Agrotrans chyba nastawił się już na jego ataki i częściej blokowali jego ciosy. Szkoda, że inni na pojedynczym bloku nie kończyli wielu ataków, ale i tak chyba mecz był niezły. Mecz miał swoją dramaturgię, ale po skończeniu spotkania wielu grajków zarówno z Żagla i Agrotransu zaliczyło browarka przy jednym stole. Ja niestety nie mogłem zostać bo syn jechał samochodem i rad nie rad wsiadłem do bryczki i udałem się do swojego lokum. Ale to nie koniec przygód tego dnia. Koło domu spotkałem kolegów którzy wracali z meczu Wiko i wylądowałem na śledziku. A do domu wróciłem o 3 nad ranem. Ale jako emeryt mogę chyba zabalować? Hehe. Pozdrawiam