ZNP vs SL SALOS 3:0 (25-10,25-17,25-8)

Dnia 11-go stycznia, na ładnej, dużej hali położonej przy ul. 3 maja, broniące tytułu mistrzowskiego, siatkarki ZNP podejmowały młode siatkarki Salos...

Przed meczem nikt nie liczył na niespodziankę z racji doświadczenia i większych umiejętności naszych pięknych i dojrzałych pań.
Pierwszy set potwierdził przewidywania, mimo poświęcenia i bardzo dobrej grze w obronie gości, to jednak rutyna ZNP zdominowała partię. Przy stanie 14-4 dla gospodyń, czas biorą młodsze zawodniczki jednak nie przyniosło to spodziewanego efektu. Zepsuta zagrywka i wynik 25-10 kończy pierwszego szybkiego seta.

Drugi set przyniósł bardziej wyrównany przebieg spotkania.
Gdyby mniejsza ilość ataków Salosu, lądowała na taśmie, mistrzynie zmuszone były by do większego wysiłku. ZNP nie potrafił wywalczyć większej przewagi (9-6,16-13) jednak z zimną krwią dowiozło prowadzenie do końca. Podobnie jak w secie pierwszym set kończy się zepsutą zagrywką młodej zawodniczki Salosu (25-17). W tej partii podziwiać mogliśmy dłuższe akcje, wiele bloków oraz zaangażowanie zarówno z jednej jak i z drugiej strony.

Trzeci jak się później okazało ostatni set to zmiana stylu gry przegrywającego zespołu. Zmiana niestety na gorsze.
Na twarzy młodych siatkarek próżno już było szukać uśmiechu i radości z gry. Mogę się domyślać, że powodem tego było przybycie trenera i jego bez ogródkowe "podpowiedzi".
W tym secie obie drużyny potrafiły wspiąć się na wyżyny i zafundować 6-osobowej widowni, bardzo długie akcje, mnogość padów i rozegrania z kolan! Jest to charakterystyczna cecha pojedynków który toczy ze sobą płeć piękna.
Mecz kończy się rezultatem 25-8, co dało pewne trzy - punktowe zwycięstwo mistrzyń rozgrywek.

Z żeńskiej części meczu na pochwałę zasługuje... piłka.
Piłka która jest dostarczycielem tylu emocji i radości oraz pozwala na chwilowe zrelaksowanie się i zapomnienie o codziennych problemach tych mniejszych i tych większych, które w świecie poza boiskowym nas otaczają.

A mówiąc poważnie to w moim przekonaniu zawodniczką spotkania wybrałbym rozgrywającą ZNP panią Beatę Gabert która skutecznie rozrywała blok rywalek.

Miano najlepszego kibica dla córeczki (Karolina?), która po udanym zagraniu mamy biegła pędem na boisku przybijając skomplikowane "piatki"

Samo piękno siatkówki...