Mecz na Chobolańskiej, jak zawsze przystało nie należał do nudnych i rozstrzyganych w 3 setach. Mylić się może ten kto sugerował się pozycją Novi z poprzedniego sezonu. Spotkanie, w którym trudno było wskazać zdecydowanego faworyta, ale i mecz "serii" oraz " niewymuszonych błędów".

Sam mecz zaczął się z lekkim opóźnieniem, lecz jego przeprowadzenie przebiegło bezproblemowo.

Pierwsza partia spotkania, to kompletny brak mocy w drużynie Kamikaze skutkujący niedokładnym przyjęciem, nieskutecznym atakiem oraz zagrywkami dającym punkty gościom. Jeśli już mowa o gościach to gra bardzo ułożona, konsekwentna w obronie, ataku jak i przyjęciu. Momentami gospodarze próbowali nawiązywać walkę z zespołem przyjezdnych lecz bez większych efektów. Ekipa Novi nie pozwoliła wrócić drużynie Kamikaze na właściwe tory szybko gasząc zamiary przeciwnika. W efekcie set pierwszy w stronę Novi 25:14.

Druga partia dnia, to przeplatane błędy z punktowymi atakami z obu stron. Pierwszymi, którzy pokusili się o ryzyko była drużyna Kamikaze, a efektem tego była tylko i aż dwupunktowa przewaga. Grający bez stresu goście nie dali jednak odskoczyć "japońcom" na większą liczbę oczek, co więcej przejęli inicjatywę i to oni wyszli na punktowe prowadzenie w połowie seta przy wyniku 15:16. Końcówka seta to skuteczne zagrywki gości i częste pomyłki gospodarzy, co przed końcowymi piłkami partii daje wynik 22:19 dla Novi. Jednak jak to w siatkówce bywa, nie ma nigdy nic pewnego. Gospodarze doprowadzają do stanu 24:24, lecz łatwo stracony punkt i skuteczny atak gości powodują iż partię to znowu oni zapisują na swoim koncie. Określenie seta może być tylko jedno, zaskakujące zwroty akcji.

Trzeci set to scenariusz bliźniaczo podobny do poprzedniej partii. Walka punkt za punkt. Jednakże taka gra Kamikaze nie służy, a inicjatywę jak i w poprzednich setach przejął zespół Novi, konsekwentnie grając swoje. To co się później stało można zaliczyć do pewniaków na meczach przy Chobolańskiej. Gospodarze rozkręcali się z punktu na punkt doprowadzając w pewnym momencie do remisu, a co więcej wychodząc na prowadzenie! 18:16. I od tego momentu to popis gry Kamikaze. Niczym nie ukazywał zespołu, który z kretesem przegrał pierwszego seta. Ostatecznie partia trzecia pada łupem "japońców" 25:20

Set numer 4 to można by rzecz powtórka z rozrywki... Wynik oscylujący wokół remisu aż do stanu 16:16, wtedy to goście wzięli się za robotę po słowach rozgrywającego .."Panowie chcecie grać tie break'a?", a panowie jakby posłuchali swego dyrygenta i wyszli na prowadzenie 19:16 zwiększając je do 5 punktów i tym samym kończąc partię 25:20.

Podsumowując mecz częstych zwrotów akcji, błędów i dziwnych zagrań... jednak samo spotkanie mogło się podobać. Powodzenia drużynom w 2 fazie spotkań:)