Wygrać ligę to jedno. Pociągać za sznurki to drugie. Sportowo najlepsi, życiowo w czołówce. Dodatkowo możemy im dać metaforyczne nożyczki, bo to głównie od nich teraz zależy jak ukształtuje się tabela na koniec sezonu. Mogą strzyc jak chcą. Ostrzygą wszystkich na zero – zakończą sezon z przytupem. Potkną się na kimś, padną ciche oskarżenia, że ich nierówne stawianie się na meczach delikatnie wypaczy tabelę.

Oldboje MVB Aquarius, jakby ktoś pytał. To im poświęciłem swój nudny wstęp.
Mamy wielki piątek. Potem sobotę i niedzielę równie wielką. Przyłapałem się na tym, że między oglądaniem głupich rzeczy w Internecie, wyglądaniem za okno i przerwą na kromkę chleba, zdarza mnie się zaglądać w tabelę trzeciej ligi. A tam jak to w tabeli. Same liczby i nazwy, bardziej śmieszne i całkiem poważne. Pozdrawiam Mameda Khalidova.

Cyferki te bardzo wpływają na wyobraźnię. Są na tyle inspirujące, że malarz maluje obraz rozgrywek, scenarzysta pisze scenariusz zakończenia, wróżbita wróży wyniki spotkania, a matematyk liczy, dzieli i mnoży pokrzykując: awansujemy! Wystarczy, że wszystko wygramy a inni przegrają. – Nie, nie, nie. Drogi matematyku. Tak to już jest w każdej kolejce, że sześć zespołów musi wygrać i (niesamowite!), tyle samo przegrać.

Wieloma rzeczami już się zajmowałem. Malowałem kiedyś krawężniki. Pisałem głupie opowiastki. Wróżyłem swoją przyszłość, a w konkursie matematycznym wygrałem kalkulator.

Dzięki temu odkładając widły na bok i otrzepując buty ze słomy ja dvoorek ze wsi świadomy jadu, pretensji i złości innych po przeczytaniu tego co teraz piszę, postanowiłem pomalować, poscenarzyć, powróżyć i pomatematyczyć końcówkę tego sezonu.

Zaczynamy od dołu. Zawodnikom JW już możemy zacząć machać. Polecieli z hukiem do czwartej ligi i jak tak dalej pójdzie to pozostaną po tej drużynie tylko wspomnienia. Kiedyś byli solidnym zespołem, mając w składzie dwie armaty lali tak mocno, jak chyba nikt w tej naszej ukochanej lidze. Do dziś pamiętam, że łapki to się miało czerwone a i myśl by grać w kasku nie była wcale taka szalona. Drużyna regularnie się sypała i bardzo możliwe, że jedynym miejsce gdzie znajdziemy w przyszłym sezonie o nich informacje będą archiwa pana Maciejewskiego. Panie Zbyszku tym razem nie przewiduję krytyki mojej osoby.

Kto leci z nimi? Niby lot fajna sprawa, pod warunkiem, że się nie spada, a ten rodzaj lotu do przyjemnych nie należy. Prawda Ekspercie? Dwa mecze zostały wam do końca. Olimp Łobez i Megawat. Ten drugi to będzie mecz. Już na jego starcie przewagę mają eksperty, bo grają na lewobrzeżu. Mogę się założyć, że zdecydowana większość kibicuje drużynie na E. Fajnie wygląda sala Megawatu z daleka. Tylko z daleka. Brutalne, ale mało kto życzy sobie zagrać z Megawatem w kolejnym sezonie na ich sali. Ale są i tacy, którzy im kibicują. Cała czwarta liga!

W trochę lepszej sytuacji jest Cellco i Ocochodzi. Jednak i oni nie mogą spać spokojnie.
Pierwsi są rozczarowaniem. Mają skład solidny, ale brakuje klimatu. Idźta chopy na browar, bo aż przykro patrzeć, że w składającym się z kilkunastu ludzi zespole i jednej kibicującej dziewczynie nikt się nie uśmiecha. Kiedyś był tam starszy pan ze starszą panią i trąbili. A teraz? Na pogrzebie lepszą muzykę puszczają…Drużyny Ocochodzi w tym sezonie za bardzo nie poznałem. To znaczy widziałem chwilę i w oczy rzuciła mi się jedna rzecz, a raczej osoba.
Nie chcę nikogo wyróżniać, ale Karolina to ładne imię.

W najnudniejszym położeniu jest Olimp Łobez. Grają, bo grają, ale w zasadzie o nic. No chyba, że ktoś komuś płaci stówkę za mecz jak to ma miejsce… o czym to ja mówiłem? Aaa… o poza szczecińskim reprezentancie. Taki trochę Robin Hood z niego. Ukradli punkty Stargardowi, a zostawili Ocochodzi. Dla nich sezon już się skończył i walczą teraz o – takie modne powiedzenie w prasie ostatnio. Walczą o kontrakty. A niech tam! Poczujmy się profesjonalnie.

Coraz wyżej podnoszę główkę a tam co? Vertigo. Co – Vertigo. Wiecie co znaczy ta nazwa? Ha nie wiecie. A ja wiem, bo wcześniej o tym pisałem. Ciekawscy niech piszą do tego użytkownika co ma słuchawki na piersiach. (Piersi nie jego, słuchawki to nie wiem) Zablokujmy jego skrzynkę, niech to będzie trening przed cyberwojną.

Kolegom z Vertigo trochę odbiło. O awansie zaczęli myśleć. A mnie się zrobiło smutno. Po pierwsze dlatego, że są chwilowo lepsi ode mnie. Po drugie spotkania z nimi zawsze wyglądają jak jakieś dożynki. Brakuje tylko stoiska z lodami. Biesiada na całego. O poziomie spotkań nie ma co mówić, ale podobnie jak w Skrowych, Zaksowych i Resoviowych meczach, zawsze ktoś trzy sety ugrał. Z drugoligowych marzeń zniechęcili ich trochę Oldboje. Ci od fryzur. Pokonali Vertigo i teraz Robert M. pilnie potrzebuje matematyka. Bo szansę na awans jeszcze mają, ale dużo dobrego musiałoby się dla nich wydarzyć.

Saper. Nazwa nie przypadkowa. I nie chodzi mi o specyfikę jednostki tylko o sposób gry. Po ostatnim spotkaniu z tym zespołem odnoszę wrażenie, że po ich stronie siatki było kilka min, których nie udało się rozbroić. Atmosfera słaba. W powietrzu czuć żółte kartki, a to przecież bardzo niewygodny przeciwnik. Jeżeli odpadną z walki o awans to tylko na własną rękę. Tą urwaną przez minę.

Energetyk Gryfino. Pisałem na początku, że ich miejsce (ostatnie) z początku sezonu to jest pomyłka. Nie wiem czy Krzysztof Z. o pseudonimie Rolo coś spsuł w tych algorytmach tabelkowych, ale chłopaki swoją grą zasługiwali na wyższe miejsce. Nie sadziłem jednak, że aż na tak wysokie. Mają w Gryfinie trenera. Drużyna nie gwiazduje i są efekty. W przeciwieństwie do (ocenzurowano). Po czterech porażkach z rzędu wystrzelili wysoko do góry. Na tyle by poczuć drugą ligę? Możliwe. Rywali mają średnich i słabych. Cellco i JW. Tutaj wróżę trzy punkty na JW i… bardzo dobry mecz z Cellco. Jedni walczą o awans, drudzy o utrzymanie. No chyba, że tamci zapomną o browarze, wtedy szybkie czyzero.

Jest takie powiedzenie o napompowanym balonie. I faktycznie na początku, stargardzianie trzymając się wszyscy razem tego balonika, fruwali bardzo wysoko. Grali ładnie, skutecznie i klepali rywala. Do momentu, aż w baloniku zaczęły pojawiać się dziurki. Balon opadał coraz niżej i niżej. W zespole panika. Trenerze co dalej? Co teraz? Nie udało się podsłuchać odpowiedzi. Wiem za to, że nie doczekał jej rozgrywający. Zdolny chłopak, ale jakiś taki młotkowy. (Jeszcze raz polecam piosenkę, nawet Wojciech Mann też ją śpiewał. A widzicie, można się ciekawych rzeczy dowiedzieć!) Niefortunnie wypadł z balonu, a ten zamiast dzięki prawu ciążenia czy czegoś tam wznieść się w górę, opadł jeszcze bardziej. I teraz prawie haczy podwoziem o grunt. Kluczowymi spotkaniami dla ZST będą te z Saperem. Zapowiada się dobry mecz (o ile Saper będzie miał ręce całe).

Zakończenia nie będzie.