Wynik jest niespodzianką, jednak z przebiegu meczu, wygrała drużyna moim zdaniem lepiej dysponowana tego dnia. To miał być rewanż US za porażkę w pierwszej rundzie również 3:2. Niestety dla akademików nieudany, bo przegrany już chyba od samego początku...

Sala przy ul. Felczaka wypełniona była po brzegi kibicami siatkówki w liczbie dwudziestu kilku. Po obu stronach siatki stanęły na przeciwko siebie drużyny, których jakość przyjęcia zagrywki tłumaczyć może chyba tylko te kilka tygodni wolnego. W zagrywce również mnóstwo błędów (do większej ilości po stronie US przyznaję się ja). Uniwersytet wystąpił osłabiony brakiem na boisku swojego kapitana i choć Zbyszek dzielnie go zastąpił kończąc kilka fajnych akcji, to jednak na prawej stronie nie dostawał tylu piłek co Barszczu, przez co przyjmujący mieli wiele pracy zarówno w przyjęciu jak i ataku. W naszej drużynie widać było brak zapału do grania i zmęczenie już od początku u niektórych (tutaj znowu muszę niestety wskazać swoją osobę). Momentami gra wyglądała dobrze, jednak zapału nie wystarczało do końca seta. W sytuacjach nerwowych nie potrafiliśmy pozytywnie się zmobilizować, a w pewnym momencie nawet słuchać trenera.
Goście zagrali bardzo dobrze blokiem zdobywając w całym meczu chyba kilkanaście punktów w tym elemencie. Dodatkowo popełnili mniej błędów w zagrywce, a w sytuacjach spornych (napisze to "po cichu", małą czcionką, żeby tylko przypadkiem nie rozpętać kolejnej wojny) na słupku siedział Pan, który jakby delikatnie większą sympatią darzył jednak przyjezdnych.
Mecz dla widza mógł się podobać. Oczywiście widowisko psuły niewymuszone błędy po obu stronach, jednak kilka akcji było niezwykle emocjonujących, a niektóre zdecydowane i potężne ataki wbijały gwoździe w parkiecie :) tutaj przy okazji respekcik dla Maćka i Bartka za krótką, której chyba długo nie zapomnimy :D
Podsumowując... Uniwersytet po raz kolejny pokazuje że przerwa w sezonie wpływa niekorzystnie na poziom prezentowanej gry, wyraźne braki wspólnego treningu sprawiły, że gra nie kleiła się. Wiko popełniło mniej błędów, zaprezentowało chyba swój normalny poziom, ale na niespodziankę i zwycięstwo starczyło. Potrzeba nam zapomnieć o tej porażce i w kolejnym meczu pokazać na co nas na prawdę stać. Szkoda kolejnych straconych punktów. Teraz już chyba pozostaje nam walczyć o utrzymanie drugiego miejsca, bo Poczta ciągle ucieka. Natomiast drużyna Wiko dość solidnie umacnia się w środku tabeli.