W środę 14 listopada odbył się mecz pierwszej ligi męskiej, pomiędzy aktualnym wicemistrzem, drużyną Espadonu, oraz trzecim z beniaminków pierwszej ligi – Gromem. Grom pozostaje w tym sezonie bez punktu i dzisiejszy mecz był szansą na zmianę tego stanu. Szansą raczej niewielką, a dodatkowo zredukowaną przez kłopoty kadrowe tej drużyny. Do dzisiejszego spotkania goście przystąpili z tylko dwoma zawodnikami z podstawowego składu, w tym z jednym kontuzjowanym.

Mecz zaczął się od delikatnej przewagi gospodarzy. Pierwsze akcje zapowiadały zacięty pojedynek – obie drużyny podbijały dużo ataków przeciwnika, a piłka wielokrotnie przelatywała na drugą stronę siatki zanim sędzia mógł odgwizdać kolejny punkt. Zawodnicy Espadonu wykazali jednak większą skuteczność i odskoczyli na 5 pkt. przy stanie 9:4. Grom odrobił nieco straty, zdobywając 3 punkty z rzędu, między innymi efektownie blokując grającego dziś w ataku libero Espadonu. Słaby odbiór w dalszej części seta pogrzebał jednak szansę Gromu na wygranie seta. Ratować sytuację starał się kapitan Gromu, m.in. atakując z drugiej linii. Przy 22-tym pkt. dla Espadonu Grom znów trochę podgonił, by po chwili stracić 3 kolejne punkty i przegrać seta do 18.

Drugi set rozpoczął asem serwisowym Espadon (nr 2) – wyglądająca na zepsutą zagrywka, nie została odebrana przez zawodników Gromu. Ten set od początku przebiegał pod dyktando gospodarzy – Leszek Czerlonek bezlitośnie punktował zbijając z wysokiego pułapu. Choć jego ataki nie były może najmocniejsze, to niezmiennie przynosiły punkty gospodarzom. Coraz gorzej ustawiającym się w obronie zawodnikom Gromu, piłki spadały niemalże pod nogi i nawet słabsze ataki Espadonu przynosiły efekt. Słaby odbiór po stronie gości dodatkowo pogorszył ich sytuację do tego stopnia, że Espadon prowadził już 20:10. Gospodarze popisali się w tym okresie gry ładną akcją – rozgrywający odratował jedną ręką uciekającą na stronę przeciwnika piłkę, a środkowy zamienił całą akcję na punkt. Chwilę potem lekkie rozluźnienie w drużynie gospodarzy zaowocowało 4 punktami dla Gromu, jednak wypracowana przewaga nie pozwoliła już gościom powalczyć o zwycięstwo w secie. Tę partię zakończył zepsutą zagrywką kapitan Gromu.

Choć w przerwie w drużynie Espadonu zaobserwować można już było sielankowy nastrój, gospodarze nie zdekoncentrowali się wchodząc w trzeci set i od początku dominowali na boisku. Gra Gromu wyglądała natomiast coraz gorzej. Niepowodzenie w poprzednich setach oraz dalsze błędy w grze tej drużyny zaowocowały widoczną rezygnacją zawodników. Na początku seta Espadon prowadził już 6:1. Gra na chwilę się wyrównała, jednak po chwili znów oglądaliśmy piłki spadające pod nogi zawodników Gromu. Goście znów zagrali niedokładnie w odbiorze i o początkowej skutecznej grze w polu mogliśmy tylko powspominać. W środku seta miał miejsce krótki przestój w grze Espadonu – 3 zepsute ataki z rzędu i odbiór w aut zaowocowały lekkim ożywieniem w drużynie ich dzisiejszych przeciwników. Po raz kolejny jednak była to tylko chwilowa zmiana ról, a Espadon szybko wrócił do swojej gry. Set zakończył się zwycięstwem gospodarzy do 14.

Mecz zdecydowanie do najciekawszych nie należał. Obie drużyny zaprezentowały dość prostą grę, bez kombinacji na siatce, a i ataki ze środka można chyba policzyć na palcach jednej ręki. Osłabiony Grom na pewno nie prezentował gry na pierwszoligowym poziomie. Espadon natomiast zagrał bez fajerwerków ale skutecznie. Po wicemistrzu męskiej ligi spodziewałbym się nieco więcej ale trzeba oddać, że gospodarze zagrali solidnie. Wynik pokazuje, że było to wystarczająco dużo by pokonać dzisiaj Grom.

Prawdziwe wyzwania w tej rundzie obie drużyny mają jednak tak naprawdę dopiero przed sobą. Grom stanie przed okazją odbicia się od strefy spadkowej, w bezpośrednich spotkaniach z innymi drużynami typowanymi do spadku z pierwszej ligi. Espadon trafi natomiast na pierwszych „godnych” przeciwników, tj. drużyny Asekuracji, Poczty czy Greenu, czyli ekipy, które na pewno będą walczyć o czołówkę tabeli.