Drużyny Polmotoru-Realbudu i Pehamotu Podjuchy znają się dość dobrze - przed sezonem obie ekipy kilkukrotnie spotykały się w meczach towarzyskich, przygotowując się wspólnie do sezonu. Mimo to, pierwszy mecz rozegrany w ramach rozgrywek, niczym nie przypominał, tej powiedzmy "wyrównanej" walki z przedsezonowych sparingów. Nękany poważnymi problemami kadrowymi i organizacyjnymi Polmotor uległ gładko 3:0, w zasadzie ośmieszając się każdym posunięciem na boisku. Do rewanżu zatem, dzisiejsi gospodarze przystąpili z dodatkową, oprócz chęci zdobycia bardzo potrzebnych punktów motywacją...

Tę mobilizację w szeregach gospodarzy było widać od samego początku spotkania. Od pierwszych piłek gra toczyła się z prowadzeniem Polmotoru. Pewność siebie i bojowe nastawienie pozwoliły budować przewagę, by zakończyć set z kilku punktowym prowadzeniem.

Druga partia zaczęła się podobnie. Pewna wygrana z pierwszego seta nie rozluźniła gospodarzy i znów rysowała się przewaga Polmotoru. Gdy gospodarze zbliżali się do 20 punktu dostali niespodziewanej zadyszki. Nieskończone ataki, kilka prostych błędów i Pehamot zdołał szybko wyrównać. Gospodarze widząc coraz śmielej poczynających sobie przeciwników oraz własną bezradność nie potrafili podnieść się z kolan i do końca partii nie zdobyli już wielu punktów. Set II zakończył się wynikiem mniej więcej odwrotnym niż poprzedni tj. wygraną Pehamotu do ok. 21.

W trzeci set gospodarze weszli z założeniem taktycznym - każdy zagrywa z wyskoku by odrzucić Pehamot od siatki. Niestety dzisiaj zagrywka z wyskoku ewidentnie nie była silną stroną Polmotoru co zaowocowało mnóstwem zepsutych zagrywek. Przy niemożności zdobycia punktu przy własnej zagrywce przez Polmotor, goście budowali przewagę by w szczytowym momencie prowadzić ok. 7 punktami. Gospodarze trochę się przebudzili, uspokoili grę i powoli zaczęli odrabiać straty. Niestety na wygraną było już za późno - przewagę gości udało się trochę zniwelować ale na całkowite odrobienie strat zabrakło czasu.

Zawodnikom Polmotoru po spokojnych pierwszym i połowie drugiego seta, w oczy zajrzało widmo porażki. Gospodarze zrezygnowali z mocnej zagrywki i na efekty nie trzeba było długo czekać. Choć set bardziej wyrównany niż poprzednie to jednak z prowadzeniem Polmotoru przez chyba cały czas. Gospodarze podobnie jak w drugim secie, prowadząc w końcówce kilkoma punktami znów oddali inicjatywę przeciwnikom. Tym razem jednak w porę zdobyli ostatni punkt i zakończyli partię bodajże do 23.

Tie-break. Po takiej grze chyba nikt nie był pewny tego jak może się skończyć spotkanie. Emocji nie brakowało i na pewno obie drużyny upatrywały szansy na odniesienie zwycięstwa. Pierwsze dwa punkty padły łupem Pehamotu. Po chwili jednak gospodarze odrobili stratę i do (mniej więcej) stanu 3:3 walka była wyrównana. Jednak dalsza część seta to koncertowa gra Polmotoru. Może to za dużo powiedziane ale jak się później okazało Pehamot nie miał już wiele do powiedzenia. Świetna gra blokiem gospodarzy to kilka punktów zdobytych bezpośrednio tym elementem, bądź zmuszenie przeciwników do mocnego szukania wolnego miejsca co z kolei skutkowało autowymi atakami. Zmiana stron nastąpiła przy stanie 8:5. Dalej obraz gry wcale nie uległ zmianie i Polmotor w miarę spokojnie doprowadził do zwycięstwa (chyba do 10 lub 11).

Cieszy niezmiernie to, że odgryźliśmy się za żenującą porażkę z pierwszej rundy. Zwłaszcza, że nie ma wątpliwości, że w obecnej sytuacji to Pehamot był faworytem. Szkoda, że męczyliśmy się w 5ciu setach - wszelkie gdybanie teraz nie ma większego sensu, ale zaryzykuję stwierdzenia, że 3:1 spokojnie mogliśmy wygrać. Tak czy inaczej cieszy zwycięstwo i ważne 2 punkty, zwłaszcza mając na uwadze ewentualne baraże. Szkoda trochę, że utrudniliśmy Pehamotowi wędrówkę do pierwszej szóstki. Kibicuję tej drużynie i mam nadzieję, że ten cel mimo to uda im się osiągnąć ale niestety dzisiaj musieliśmy walczyć o swoje ;)

Kogo u nas pochwalić? Na pewno Artur - zagrał jak mężczyzna, bez respektu dla przeciwnika, atakując z każdej piłki - efekty wielokrotnie można było oglądać. Olek - przede wszystkim w ostatnim secie pięknie ze mną popracował w bloku (3 pkt z rzędu?) i m.in. dzięki temu zmienialiśmy strony z naszym 3-punktowym prowadzeniem. Poza tym każdy dziś dodał coś od siebie. Co do Pehamotu - to fajna drużyna, z dużym potencjałem i myślę, że pozycja w tabeli nie jest przypadkowa. Jak napisałem, od teraz życzę samych sukcesów ;) kibicuję i życzę dosięgnięcia pierwszej szóstki.