Teoretycznie zaczęła się runda rewanżowa, chociaż dla nas ten początek był 8.11 przełożonym meczem z JW1749, od którego notabene zaczęliśmy zwycięski pochód (aby nie był za krótki). Dziś po raz kolejny udało nam się wygrać i muszę przyznać robimy to w coraz ładniejszym stylu...

Nasza drużyna, czyli moi koledzy coraz zgrabniej zaczynają poruszać się na boisku. Karcia jak zwykle wspomaga nas swoim bezbłędnym odbiorem, dzięki czemu to nasz rozgrywający Jacuś sypie bezbłędne piłeczki, które to następnie atak kończy. Tymon dziś bezsprzecznie królował na boisku. Swoimi atakami wprawiał nie tylko przeciwnika bo nas też w niemałe osłupienie. Prosta, skos, 4, 5 czy 6 metr to w jego wykonaniu dziś to taka normalka. Ale to zasługa całej drużyny, która dziś swoją grą sprawiała wrażenie takiej lekkości i zwinności, że po prostu miło. Tak chce się grać. Trochę atmosferę popsuli w III secie koledzy z TABASCO, których błędów nie udało wyłapać się sędzinie ( też b. ładne spokojne i wyważone ale jakże pewne decyzje) co widzieliśmy my, ale życie, co sezon widzimy delikatnie rzecz ujmując tego rodzaju zachowania na boisku. My staramy się, nawet zawsze to robimy przyznajemy się do takich rzeczy jak dotknięcie przy wybloku, czy mówimy o aucie, chcemy grać fair, walczyć i wygrywać uczciwie, przegrywać też. Niestety tego rodzaju zachowania nie są wszystkim znane. Przykre ale prawdziwe, natomiast ja wychodze z założenie że życie wyrównuje rachunki i dziś w końcówce seta trzeciego chłopcy z TABASCO to odczuli i myślę że dość dobitnie, gdyż były to punkty na wage meczu, który przerżnęli w 50 min ale bez prysznica. Mecz w zdecydowanej większości bez historii, bo zdecydowana przewaga SEANA była zaznaczona na każdym etapie gry, w każdym secie SEAN prowadził z paropunktową przewagą, i chwała mojej drużynie za to. Z siatkarskim pozdrowieniem dla wszystkich
VARADERO