Nazwa Liga Mistrzów wzbudza wielki respekt wśród klubów w całej Europie ,czy to piłkarskich czy siatkarskich czy w przeróżnych dyscyplinach sportu. Kojarzy się z wielkimi pieniędzmi ,błyskiem fleszy i wypełnionymi po brzegi halami...Uczestniczyłem jako scout w wielu imprezach siatkarskich jak Puchar Świata w Japonii czy Mistrzostwa Europy kobiet i juniorów...Pozwolę więc wystawić recenzję elitarnym klubowym rozgrywkom...choć rozegrano dopiero 1 kolejkę...

Mój debiut w tegorocznej edycji Champions League przypadł na ciepłą jeszcze Turcje gdzie w Istambule inaugurowaliśmy rozgrywki z AZSem. Istambuł przywitał nas malowniczym ,różowym zachodem słońca ,umiarkowanymi korkami z lotniska do centrum . Korki są w Istambule normalką co chyba nikogo nie dziwi w 14mln mieście. Miasto ma część europejską i azjatycką. Katolicką i muzułmańską. Europejska wygląda znacznie biedniej w porównaniu do azjatyckiej ,obie części oddziela gigantyczny most w centrum. Ale nie o tym...Organizacja pozostawiała wiele do życzenia , począwszy od długiego czasu oczekiwania na zwolnienie hali Galatasaray (tak,tak graliśmy z Fenerbache) ,skończywszy na posiłku ,który sprowadził się do tostów z kozim serem i hot dogów ,które wyglądały naprawde mało estetycznie i tak też smakowały...Nie pytaliśmy nawet z czego były...Po 1,5 treningu udaliśmy się do dobrego tym razem hotelu ,w którym problemów nie było . Problemy zaczęły się na hali przed meczem...Najpierw Turcy zaczęli samowolnie zmieniać godzinę meczu ,potem stwierdzili że to nie zależy od nich bo przed naszym meczem był mecz kobiet Istambuł-Bergamo ,który oczywiście musiał zakończyć się tiebreakiem. Przed samym meczem Radek Panas podchodzi podpisywać protokół i ku swojemu wielkiemu zdziwieniu stwierdza że numery i nazwiska naszych zawodników są w kompletnym nieładzie...10 minut przed meczem rosyjski sędzia nakazuje zmianę całego dokumentu co opóźnia start meczu i rozgrzewkę samych zawodników. Oczywiście powiecie - co w tym dziwnego ? Przecież kilka minut różnicy to nic...Otóż dla Supervisora z CEVu i telewizji zarówno tureckiej jak i kilku mających prawa do tej transmisji (m.in. Polsat) różnica była znaczna i na miejscowy klub nałożono kary...Supervisor był bardzo restrykcyjny i często wydawał się zniesmaczony organizacją i z chęcia wystawiał kary..:) Kary są rzeczywiście godne Ligi Mistrzów :) Dyrektor sportowy Fenerbache Istambuł ,którym jest polak - Dariusz Stanicki był kłębkiem nerwów i starał się naprawiać wszystko co się dało. Sam mecz przebiegał już sprawnie ,może nawet za sprawnie bo przegraliśmy 0-3 jednak jeśli ktoś to oglądał w TV to wie , że pierwszy set przegraliśmy naprawdę pechowo i na własne życzenie. Walka była wyrównana a zadecydowały pojedyńcze błędy młodości w końcówkach setów.
O wyrównanej walce nie można natomiast mówić po powrocie do Polski i zimnym prysznicu od Azs Olsztyn...Zagraliśmy naprawdę źle i technicznie i taktycznie...Wiele się mówi o tym , że nie mamy składu i będziemy walczyć o utrzymanie ale z tym bym jeszcze się wstrzymał bo na problemem jest przełożenie dobrej gry na treningach na mecz :)
Jutro o 20.30 (Polsat Sport) kolejna potyczka w LM z Iraklisem Saloniki. Wygrać będzie ciężko ale zagramy tak jak skandują częstochowscy kibice - "grać na całego i walczyć do upadłego"...w Iraklisie zagrają bułgar Konstantinov , rewelacyjny szwed Nilsson i być może powróci do gry Kravarik...
Po tym całym miesiącu emocji i zmagań czeka mnie wreszcie 5 dni w Szczecinie gdzie z tego co przeczytałem w terminarzu będę mógł pomóc wreszcie Politechnice i to nie z byle kim a z mistrzami ligi...
Cieszyłem się czytając o tym jak Morze było niedawno liderem 2 ligi a PS nie przegrało jeszcze w SALPSie...oby więcej takich wiadomości bo pewnego dnia na pewno wrócę tam na stałe...:)

pozdrowienia

Michał