W setach ( 30, 22, -18, a ostatniego nie znam ). Przed meczem na szczycie ligii kobiecej postanowiłem piątkowy weekend po zjedzeniu obiadu spędzić na parkietach naszej ligi. Ja już chyba zaczynam być "crazy". Zamiast browarka i pilota w ręce "starszy pan" śmiga po parkietach :) Chyba tego nie da się już wyleczyć? Ale dobra koniec już o pisaniu o swojej głupocie. Czas na małe co nieco z IV ligowej potyczki dwóch młodych zespołów...

Tu statystyki z poszczególnych setów pokażą jaka jest różnica w poziomach poszczególnych lig. Ale nie chodzi mi o to, żebym wywyższał poszczególne ligi. Dla mnie to jest fajna sprawa jak widzę w hali wielu młodych chłopaków ruszających się na parkiecie, a nie stojących po bramach. A do tego młode "laseczki" dopingujące swoich "menów". I do tego trener, który stara się kształtować "młodzież". Widziałem, że trener gospodarzy miał taki posłuch wśród swojej "kamandy". Może pora opisać krótko co widziałem podczas swojej godzinnej nasiadówki na Dunikowskiego.
Pierwszy set to scenariusz pisany chyba przez Alfreda Hitchcoka ( nie chce już mi się sprawdzać na internecie , czy poprawnie napisałem nazwisko faceta co świetnie robił horrory). Zaczęło się od prowadzenia gospodarzy 1:0 by po krótkiej chwli było 1:4, a potem o dziwo 7:4. Jaka zmienność sytuacji - prawda? i teraz kilka pkt gości i jest 7:8, 8:8, 8:11, 9:11, 9:13, 11:13, 12:15, 15:15, 15:16, 18:16, 18:17, 23:17. Nie nie to nie jest wsteczne odliczanie. Za chwilę jest 23:22, 24:22 piłka w górze, ale niestety horror trwa i jest 24:24. Teraz raz jedni, raz drudzy mają setbola. Jednak w glorii zwycięzcy wychodzą gospodarze wygrywając seta do 30. Czy ktoś się wyróżnia w zespołach. Lekko sobie zanotowałem, że podobał mi się zawodnik gospodarzy z nr 9. Inni walczyli i to oni jako zespół wygrali tego seta. Statystyki są w tym meczu porażające: zepsute zagrywki 2:7, asy serwisowe 5:1, bloki 1:3. Patrząc na te cyferki widać, że dużo punktów z gry nie było, lecz 62 oczka w tym secie to suma wszystkich elementów co wchodzi w skład gry.
Druga odsłona była bardziej wyrównana, jeżeli chodzi o skoki punktowe. Zaczęło się tak jak w pierwszym secie od prowadzenia gospodarzy 1:0, 1:2, 2:3, 5:3, 5:5, 6:7 no i seria 6 punktów dla gospodarzy. Tak więc jest 12:7, 12:8, 14:8, 14:11, 15:11, 15:14, 16:15, 19:15, 19:17, 21:17, 21:19, 23:19, 23:21, 25:22. I statystyki: zepsute zagrywki 6:4, asy 2:1, bloki 1:1. Gra może nie porywająca, ale zacięta, bardziej plażowa, ale to teraz rola trenera, aby z tych młodych wysokich chłopaków stworzyć kolektyw, który będzie mógł przeciwstawić się młodzieży Edzia Wojneckiego.
Trzeci set zaczął się od prowadzenia NCDC 0:2, 2:2, 3:3, 3:5, 5:5, 6:6, 6:10, 9:13 i kontuzja rozgrywającego drużyny gości. O dziwo nie przeszkodziło to gościom w grze. Powiem więcej, nawet tego seta wygrali, ale po kolei 9:16, 12:16, 12:19, 14:19, 14:20, 16:20, 16:23, 18:23 i ostatnie dwie "gały" należą do gości i jest 1:2. I jeszcze statystyki: zepsute zagrywki (Uwaga!!!) 8:6, asy 2:3, bloki 0:1. Dziwię się dlaczego tak wiele zepsutych zagrywek? Ale to już rola trenera ten element wyeliminować. To nie jest trudna ich zagrywka, normalna stacjonarna, ale mają jeszcze czas do nauki. Niestety po tym secie pojechałem na mecz kobiet ZNP-MJC i wynik znam, ponieważ dostałem go SMS-em od sędziego tego spotkania Andrzeja Jackiewicz, który jak zwykle sędziować po prostu super. Może ktoś dopisze (kto był) relację z ostatniego seta. Mecz mało porywający, ale mimo to nie żałuję czasu spędzonego w tym obiekcie. Wiele młodzieży, trenerzy i zabawa chyba półtoragodzinna pozwoliła wszystkim na zdrowe spędzenie czasu (nie przy kompie). Pozdrawiam