To było już trzecie zwycięstwo z rzędu w rozpoczętęj II rundzie (nie licząc rozegranych zaległych spotkań) Clubu 77, ale jak dotąd z rywalem najtrudniejszym. Strażacy uchodzą bowiem za solidną, dobrze poukładaną drużynę, która nie jednemu juz krwi napsuła. Nie inaczej było i tym razem. Club 77 musiał sie sporo namęczyć, żeby wygrać to spotkanie.

Czy mecz mógł się podobać? Hmmm, momentami napewno. Były ciekawe wymiany, były soczyste ataki, były asy serwisowe i efektowne bloki. Ale generalnie był to mecz błędów i to po obu stronach siatki. Ale cóż SIATKÓWKA JEST GRĄ BŁĘDÓW, A WYGRYWA TEN KTO POPEŁNI ICH MNIEJ.

Pierwszą partia dość wyrównana, aczkolwiek inicjatywa leżała bardziej po stronie gospodarzy. I to oni rozstrzygnęli końcówkę na swoją korzyść, przy nie małym udziale gości.

W drugim i (chyba też) trzecim secie początki należały do gości. Dzięki licznym błędom strażaków i solidnej grze w kontrach goście mocno odjeżdżali rywalom. Co z tego jak wystarczył jeden zastój, by pozwolić się doścignąć. Ostatecznie jednak Club wychodził z opresji wygrywając obie partie.

Czwarty set to ponowna dominacja strażaków. Club popełniał dużo błędów, głównie w przyjęciu, co niestety komplikowało grę i rozgrywającego i atakujących (a Ci spisywali się dzisiaj świetnie). W końcówce seta strażacy się jednak zacięli. Pozwolili gościom rozwinąć skrzydła i to nie wyszło im na zdrowie. Trzy bloki w końcówce Kuby Choziaka przypieczętowały porażkę strażaków.